NZ-RP.PUN.PL

89.228.253.2:7777


#1 2010-08-16 22:01:18

cuki

Administrator

Zarejestrowany: 2010-08-16
Posty: 14
Punktów :   

[Organizacja Oficjalna] Crackin'z Purp'z

http://img831.imageshack.us/img831/2750/crackinwstp.jpg
http://img175.imageshack.us/img175/9633/historyt.jpg
Czerwiec 1998. Los Santos, Grape Street.

Upalny, skwierczący od gorąca dzień wysysa resztki sił z mieszkańców Los Santos. Głęboka zieleń trawy i delikatnie powiewające liście na drzewach nadają sił od samego patrzenia na nie.
Pan Hashey, stary, dość tęgi, zniszczony życiem mężczyzna wyleguje się na altanie, biorąc od czasu do czasu głęboki wdech ubogiego w tlen powietrza, przymykając oczy. Carl Hashey mieszka tu od urodzenia. Jego ojciec był imigrantem i został przetransportowany z Afryki wraz z całą rodziną. Gdy pan Hashey przymknął oczy na dłużej, a wokół rozległ się głęboki, lecz niski dźwięk chrapania, drzwi od domu gwałtownie się otworzyły i „wyleciała” z niewielkiego domku czwórka rozbawionych dzieciaków niespodziewanie budząc Carla, który nerwowo zaczął wytykać palcami w ich stronę. Grupka dzieciaków dokazuje, krzyczy do siebie. Krzyk ten rozrywa głuchą ciszę, niemrawą nicość, jaka jeszcze panowała przed chwilą. Jeden z chłopców rzuca się na drugiego, wywracając go na trawę. Wszyscy ubrani byli w skąpe, codzienne ubranka, które w momencie zapasów na trawie zaczęły przybierać jej zielonkawy kolor zmieszany z fragmentami ziemi.

- Crips! Mówię Ci, że najlepsi są Cripsi! – wykrzyczał jeden z nich dysząc resztkami sił, które odbiera mu szczery, radosny uśmiech rozszerzający się po całej, ubrudzonej buzi.
- Łżesz! Pokażę Ci, gdzie Twoje miejsce, parszywy Crabsie! – odpowiada drugi próbując naśladować slang, co finalnie brzmi bardzo zabawnie i rozkosznie.
Trzeci chłopiec wówczas podnosi koszulkę, wyciąga zza spodni nadłamany, plastikowy pistolet i celuje w jednego z chłopców, pobluzgując - nieco ciszej, by pan Hashey tego nie słyszał.

- Shaquille! Wołam Cię po raz drugi! Nic nie jadłeś od rana! – odgłosy chłopców zagłusza piskliwy, lecz bardzo donośny głos Laury Whyte, kobiety w średnim wieku, o wyraźnych rysach twarzy i zniesmaczeniem wywołanym ignorancją syna.
- Idę mamo! Muszę iść zjeść, poczekacie? – odpowiada Shaquille, spoglądając na pozostałych.
- W takim razie spotkajmy się wieczorem przy wieżach, pójdziemy... wiecie gdzie? – Parsknął Kyle nieco ściszając głos i spoglądając z zaciekawieniem na chłopaków.
- Poważnie?! To może być przygoda życia. Zobaczysz, że Cripsi są do dupy! – dodał Steve, trzeci chłopiec, szturchając Jacka, chłopca o wielkich, radosnych oczach w ramię.
- SHAQUILE’U WHYTE! Wołam Cię po raz trzeci i ostatni! – głos pani Laury przeszywa każdy cal podwórka, podnosząc na nogi nawet starego Hashey’a.
- Idę, do zobaczenia wieczorem! – dodaje pośpiesznie młody Shaquille, zrywając się i prędko biegnąc w stronę zdenerwowanej matki.


Kilka godzin później.


- Shiiii’, są! Chodź, Jack, zobacz, przyszli Twoi Crabsi! – szepcze Steve w stronę nadbiegającego Jacka Hills’a, który chowa się za krzakami dołączając do reszty grupki dzieciaków.
- Patrz, chyba na kogoś czekają, ha! Będzie się działo. – parsknął Shaquille, szturchając Steve’a Fostera, uśmiecha się szeroko, nie mogąc opanować podniecenia.

Zafascynowani chłopcy wpatrują się w maszerujących, uzbrojonych w sztachety i kije bejsbolowe afroamerykanów. Większość z nich miała na sobie odzież dominującą kolorem niebieskim, bądź bandany obwiązane po różnych częściach ciała.
Niespodziewanie zza rogu ujawia się pewnie kroczący czarnuch, który wokół szyji ma obwiązaną chustę o kolorze krwisto czerwonym. Akcja nabiera dynamiki. Crips, dostrzegając potencjalnego wroga zaczyna zmierzać w jego kierunku, biec i krzyczeć. Członek wrogiej grupy ucieka, nerwowo oglądając się za siebie i dysząc ze strachu i zmęczenia.
Jeden z niebiesko-odzianych czarnuchów szybkim ruchem wyjmuje błyszczącą, niewielką broń o kształcie (prawdopodobnie Glokk), następnie prostując rekę w łokciu, celuje w uciekiniera i wymierza w jego stronę kilka strzałów, z których jeden był celny – wystarczyło, by odesłać oponenta na inny świat.
Dech zatrzymał się w młodziutkich piersiach chłopców, dla których śmierć dotychczasowo to było pojęcie mocno abstrakcyjne.
Krew ofiary przyozdobiła chodnik swoją silną barwą, zaś połączenie kałuży krwi z kolorytem bandany leżącego wzbudziła uśmiech w grupce Chipsów.

- Let’s get out of here! 5-0 is comin’! – krzyknął jeden z grupki, ten najbardziej przyozdobiony w barwy. Wydawał się ich liderem.

- Dość tego, chodźmy stąd. – powiedział Kyle, dyskretnie namawiając resztę chłopców.
Pozostali zaczęli zmierzać w stronę Kyle’a, dość głośno szeleszcząc i powodując nieznaczny hałas i znak o swojej obecności.

Jeden z grupy Crips dostrzegając uciekających chłopców wskazał reszcie palcem w ich stronę, rozpoczynając tym samym kolejną gonitwę. Tym razem celem stali się młodzi, niedoświadczeni ludzie, którzy zafascynowani światem bezprawia sami stali się jego ofiarami.
Zwinność i orientacja w terenie dała przewagę chłopcom, jednak jeszcze ciepły po ostatnim użyciu Glokk i teraz znalazł swoje zastosowanie. Głośny huk strzału rozlegający się po okolicy towarzyszył płytkiemu odgłosowi upadku i odgłosom trzepiących skrzydeł wypłoszonych nietoperzy. Jeden z chłopców odwrócił się, spojrzał na leżącego w krwi przyjaciela, tym samym patrzył na zmierzającą w ich stronę grupę uzbrojonych ludzi. Po błagalnych namowach dwóch uciekających chłopców jednak postanowił uciec.


Życie na Grape po śmierci Jacka Hills’a zmieniło się całkowicie. Na skwerku nie słychać było już roześmianych odgłosów beztrosko bawiących się dzieciaków, zaś noc na Grape Street była zawsze pusta i głucha. Lata mijały, bieda szerzyła się i dawała odczuć na skórze nastolatków. Sytuacja zmuszała ich do kradzieży i występków, by nie tylko utrzymać swoje rodziny, ale i również zaspokoić własne potrzeby, które rosły wraz z wiekiem. Pierwsze dilerki z podejrzaną zawartością, pierwsze strzykawki i szelest grubszych pieniędzy zapalał iskierkę w ich oczach i dawał nadzieję na lepsze życie.

Grape Street po kilkunastu latach stało się obfite w różnych, wpływowych ludzi, a popyt na mieszkania nieco wzrastał wraz z szerzącymi się perspektywami zarobku, których źródłem oczywiście jest podziemie Los Santos. Pieczę nad biznesem i kontrolą dzielnicy zaczął sprawować syn starego Hasheya – Kyle, wraz z grupką starych przyjaciół, za których jest gotowy poświęcić własne życie. Ze wzajemnością. Kyle, wraz z przyjaciółmi, chce rywalizować, walczyć i podbijać tereny niegdyś osób, które odebrały mu przyjaciela. Jego ambicją życiową jest zemsta i zaspokojenie własnego sumienia odnośnie jego śmierci. Chce on udowodnić również, że osoba bez perspektyw, bez predyspozycji i szans na wybicie się nie musi być skazana na fiasko.

Gang prężnie rozwijał się, czarni obywatele chętnie przychodzi na Grape Street w celu znalezienia swoich czterech kątów. Tutaj nie chodziło o to, aby spokojnie żyć. Każdy był świadomy, że życie tutaj jest szybsze, niż w centrum miasta. Ale dla czarnoskórych nie było innej drogi. Urodziłeś się w ubogiej rodzinie, to musiałem łapać się każdej deski ratunku, a taką dawało właśnie Jefferson.

Kyle wraz ze swoją ekipą działali na terenie całego Los Santos, a ich macki sięgały nawet dalej. Prowadzili interesy z różnymi ludźmi - od San Fierro, po Las Venturas. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak było tym razem. Wszystkie gangi były świadome tego, że rodzina z Grape Street zaczyna ich spychać z tronu, dlatego też musieli działać. Piętnasty maj - tego feralnego dnia zmarł przywódca gangu z Grape Street. Odszedł tylko przez nieudolność lekarzy. Morale mieszkańców dzielnicy znacznie podupadły.
Takie rzeczy, jak śmierć przywódcy ulicznego gangu, to normalka i każdy był świadomy, że takie coś może nastąpić, ale nikt nie spodziewał się, że tak szybko.

Po kilku dniach Steve Foster, znany też pod pseudonimem Jordan, zaczął działać. Zdawał sobie sprawę, że Grape Street nie było tak silne, jak przed śmiercią Kyle'a. Nie mógł się załamywać i musiał działać dalej. Po upływie zaledwie kilku dni przyjechał Stan Foster. Jordan wiązał z nim ogromne nadzieję. Nie zawiódł on starszego brata. Już po tygodniu wszystko się ustatkowało. Rodzina z Grape Street ponownie była potężna, a na samą myśl o czarnuchach z tej okolicy, przechodziły po plecach ciarki.

Stan Foster od zawsze był narwańcem, uwielbiał obrabiać lokalne puby, bary i wszystko inne, co mogłoby dać jakieś korzyści majątkowe. Tak właśnie zaczął działać. Była ciemna, ponura noc, asfalt w poszyciu księżyca stygł, zaś czarnuch w domowym zaciszu przygotowywał się do rutynowego napadu. Tradycyjnie założył na głowę fullcapa, na którym znajdował się symbol dzielnicy – omegacross. Intuicyjnie wychodząc z domu, założył na głowę kaptur, zaś bandanę zawiązał na twarzy i wsiadł do purpurowej tahomy. Odjechał nią z piskiem opon, zwracając na siebie uwagę okolicznych mieszkańców, którzy notabene byli niegroźni. Każdy zdawał sobie sprawę, co zamierza zrobić, ale nikt nie zwrócił na to większej uwagi, zapewne dlatego, że to było dla nich całkiem normalne. Jednak w każdym społeczeństwie znajdzie się jakiś chłystek, który próbuje się wyłamać z grupy. Jeden z mieszkańców, który już siedział trochę w tym syfie i wiedział co się święci, zadzwonił pod przysłowiowy numer 911 i powiadomił policję. W tym samym czasie młodszy Foster obrabiał lokalny Pub, który znajdował się niedaleko Las Colinas. Wybiegając z pubu, usłyszał policyjne syreny, schował się natychmiastowo za tahomę i wyciągnął swojego glock’a zza paska, oddał kilka strzałów, aczkolwiek nie udało mu się postrzelić żadnego policjanta, może to i dobrze? Zaś sam został postrzelony, po czym skuty i przewieziony do szpitala, a następnie do aresztu, gdzie oczekiwał na wyrok. Już po kilku dniach wyrok zapadł. Stan Foster został skazany na sześć lat więzienia.

Jordan strasznie przeżywał ową sytuację, tak samo jak Grape Street. Jednak tutaj sprawiedliwość też działa - w inny, swoisty sposób. Steve Foster trochę powęszył po dzielnicy i znalazł kapusia, który wydał młodszego Foster’a. Starszy brat wziął sprawy w swoje ręce i wymierzył kapusiowi los, który mu się należał – tak właśnie działa czarne ghetto, tutaj sprawiedliwość wymierzają Ci, którzy noszą barwy. Jordan musiał wziąć kwadrat pod swoje skrzydła, jednak nie był on wymarzoną osobą, która miała zasiąść na to miejsce – takie zdanie podzielali zarówno zwykłe świeżaki, dzielnicowe szczury, zaufani ludzie, jak i sami członkowie gangu. Starszy Foster zadziwił wszystkich, dzielnica po raz kolejny podniosła się po ciosie w plecy, aczkolwiek nie było już tak różowo, jak za czasów Kyle, zwanego także pod ksywką Cash – ta ksywka wzięła się nie bez powodu. Rodzina z Grape Street szastała wtedy naprawdę niezłą kasą. Za czasów Fostera, było co najmniej dobrze, ale kwadrat cały czas stał w miejscu. Ludzi nie przybywało, członkowie gangu odchodzili, zostali zabici albo odsiadują aktualnie wyrok w pierdlu. Młodszy Foster wyszedł na przepustkę, od razu wrócił na stare śmieci, po czym zaczął działać. Wszyscy przenieśli się na Glen Park, po upadku Nortenos, owy teren był wolny. Główna ulica – Acacia Street zaczęła tętnić życiem, dosłownie jak za czasów Casha – Grape Street. Czarnuchy zbierały się, a na głównej ulicy rosła temperatura, nie tylko od słońca, które padało na barki czarnuchów prawie przez cały rok, ale także przez atmosferę, którą wprowadzali tam ludzie. Stan był człowiekiem, który lubił pomyśleć o przyszłości, nie chciał wracać do pierdla, wolał zostać tutaj, co prawda nielegalnie, ale wolał zostać. Jednak wiedział, że musi komuś oddać gang, wiedział że gdy psy go złapią, sytuacja znowu się spierdoli. Chciał dać komuś, kto wprowadzi nowoczesne metody, uważał że on, jak i jego starszy brat są już za staroświeccy, toteż oddał cały kwadrat Christ’owi. Matthew Anderson, osiemnastoletni czarnuch, który już od najmłodszego był bity życiowym batem. Młody czarnoskóry chłopak, pomimo swojego młodego wieku, wiedział co ma robić, już bardzo długo obserwował poczynania swoich starszych kolegów. Teraz cała dzielnica jest w jego rękach i póki co ma się dobrze, od teraz to nie jest rodzina z Grape Street, od teraz to Crackin'z Purp'z.


To be continued.
http://img155.imageshack.us/img155/636/colourso.jpg
Purpura – Purpura towarzyszy na Grape Street od zawsze. Każdy mieszkający tam czarnuch (należący do Families), jest zobowiązany do reprezentowania tej barwy. Zazwyczaj objawia się to w purpurowych bandanach wystających z kieszeni, bądź obwiązanych w nadgarstku.

Czerń - typowy kolor dla Wanna be. Czerń u Wanna-be jest tradycją na dzielnicy. Osoba obnosząca się tym kolorem pokazuje innym, że została zauważona i wynagrodzona za trud, jaki wkłada w dobro dzielnicy.
http://img833.imageshack.us/img833/6194/aboutkopia.jpg
Niewielka uliczka Grape Street  mieści w sobie kilkanaście jednopiętrowych domków i podwórko. W dzień jest to miejsce spotkań społeczności afroamerykańskiej, jednak nocą zamienia się ono w centrum nielegalnego handlu, haraczy i podwójnego życia. Jeśli chcesz prowadzić spokojny, przewidywalny żywot, a zarazem uniknąć dźwięku łamanych kości, omijaj tą ulicę szerokim, naprawdę szerokim łukiem.
http://iv.pl/images/70117009874730950728.png
G'Star
Osoba, która posiada ogromny szacunek na dzielnicy. Jego zdanie jest decydujące w każdej sytuacji i posiada największą wagę. Posiada on przywilej przyjmowania nowych ludzi do setu, jednak ciąży na nim ogromna odpowiedzialność za utrzymanie całego gówna w całości.

Young Original Gangsta
Darzona szczególnym zaufaniem przez lidera gangu. Zajmuje się rekrutacją nowych mieszkańców i trzyma pieczę nad nimi. Ma sporo do powiedzenia na dzielnicy, może więc organizować ustawki, gangbangin's i przeróżne eventy. Wraz z Old'Skool G' zajmuje się przydzielaniem czarnych bandan.

Old'Skool Gangsta,
Osoba ta odgrywa kluczową rolę na dzielnicy, a zarazem jest darzona ogromnym szacunkiem przez G'Star i resztę gangu. Pozwala sobie na organizowanie tzw. gangbangin's, ustawek i różnego rodzaju eventów. Ma tęgi łeb, więc jego głównym zadaniem jest opieka nad przypływającą gotówką z legalnych biznesów. Wraz z YOG zajmuje się przydzielaniem czarnych bandan.

Real G,
Jego doświadczenie jest cenione na dzielnicy. Swoim życiorysem udowodnił, że zasługuje na szacunek zarówno OG, jak i wszystkich członków gangu. Jest wyróżnionym członkiem setu i nie raz udowodnił, że purpurowa bandana znaczy dla niego wiele więcej, niż zwykła chusta.

Straight Murdera',
Jeden z najbardziej szalonych i gotowych czarnuchów na śmierć. Pokazał, że jest już doświadczony, a zabić to dla niego pestka - to właśnie on wie o co tu na prawdę chodzi. Nie podlega jednak nikomu, lecz zdarza mu się wykonać brudną robotę. Owy czarnuch jest gotów oddać swe życie za kolor, dzielnice i wszystkich jej mieszkańców.

Soldier,
Można by powiedzieć, że jest już tak jakby bardziej obeznany w szeregach purpury. Większość swojego życia spędził na dzielnicy. Jego 36'stka już nie raz wypaliła i zabiła niejedną osobę. Jeździ wraz z innymi czarnuchami na wszystkie akcje. Jego pobocznym zadaniem jest tagowanie ścian i murów. W większej mierze jednak broni dzielnicy przed najazdami innego gangu.

Thug,
Tak zwany inaczej outsider bądź wanna be. Osoba o tej randze nie jest jeszcze pełnoprawnym członkiem setu, a jego kolorem nie jest purpura, lecz czerń. Jest to typowy czarnuch do żmudnej roboty. Chroni dzielnicy jak tylko umie, jeździ na wszystkie akcje, stara się, by pokazać innym, że jest godzien purpury. Stawia się zawsze na każde zawołanie wyższej rangi i wykonuje bezwzględnie jego polecenia.
http://iv.pl/images/65670914439926886909.png
http://www.static.urbancity.pl/images/product/4849.69655.M.69nyc-city_on_letters_purp.JPG
Jamal "No Fear" Johnson II
Wielki bydlaty czarnuch , niczego się nie boi
Nosi białe spodnie biały podkoszulek i bandane czarną purpurową
http://img.interia.pl/rozrywka/nimg/Nas_Czarnuch_Queens_fot_2689331.jpg
Michael "Mike" Worner 
Czarnuch nosi czarnączapke czarne spodnie biały podkoszulek
http://www.redwatch.info/photos/zachodniopomorskie/tomasz_kochaniewicz02.jpg
David " No life " GallardII
Czarnuszek wanna be choć już jest blisko
http://iv.pl/images/42784689846162157383.png
•       Najważniejsze – przestrzegamy regulaminu serwera - to nie podlega dyskusji.
•       Oczekujemy od Ciebie dobrego poziomu gry, pisma i pewnego stopnia dojrzałości. Nie chcemy rozkapryszonych dzieciaków.
•       Odgrywaj postać zgodnie z założeniem, spróbuj się w nią wczuć.
•       W przypadku naruszenia regulaminu przez wrogi gang - nie płacz, nie skacz do oczu. Pokaż klasę i wyjaśnij sprawę po zakończeniu akcji.
•       Ograniczaj kanały OOC do minimum. Wszelkie czaty OOC (kropka, /bo, /oo, /ro) strasznie utrudniają grę i wybijają z rytmu.
•       Dołączając do gangu pamiętaj, że zgadzasz się na ewentualne CK.
•       Nie tolerujemy postaci nijakich – kreuj postać w miarę rozsądnie.
•       Nie tolerujemy raczej wygłupów i odwalania.

Slang:
Nizzle - Dziwka
Sup bro ? - Jak leci bracie
Wee - Trawa
Bizzle - Czarny brat.
Mother Funkc - Skruwiel
Naz - Nie
Yaz - Tak
Ma - Mój
Yuz - Ywój
5-0-Policja
Selz - Sprzedam / Sprzedane
Buyz - Kupione / Kupuje
WhoBo - Białas

Stackz
http://img693.imageshack.us/img693/9939/aw2.png
1. Crackin'z Purp'z
2. 5-0 w pobliżu
3. zabójstwo
4. Dziwka
5. Towar
6. Cicho bądź
7. Zostań tu, ja to załatwie
8. Białas
9. Latynos


http://img9.imageshack.us/img9/5680/officialskinpackgrapest.jpg
http://www.sendspace.com/file/68w8iq


www.nz-rp.pun.pl
Ten server wymiata ^^
http://fooh.pl/pokaz/7063f5e879d78b2c3a455cbe4b0e29a6_GFJFGJ.png
http://fooh.pl/pokaz/423e82320230b91c6eb663ad8febb87e_do%20avtara.jpg

Offline

 

#2 2011-10-03 12:06:24

Gozdzikowy

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2011-10-03
Posty: 2
Punktów :   

Re: [Organizacja Oficjalna] Crackin'z Purp'z

Kurwa rządzicie, sam admin podpierdala części aplikacji.

Offline

 

#3 2011-10-03 12:11:21

.ErrO

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2011-10-03
Posty: 3
Punktów :   

Re: [Organizacja Oficjalna] Crackin'z Purp'z

O kurwa plagiat obrazku + plagiat powiedzeń no ładnie sam admin -.-

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.baku-przestrzen.pun.pl www.robak.pun.pl www.wirtualmonster-yaoirpg.pun.pl www.djronnie.pun.pl www.mzk123.pun.pl